Tortury na Ragnarze jak dla mnie wymyślone na kolanie, nie było nic co by chwytało za serce.(Jak np w braveheart) chociaż jak go zrzucili do dołu z wężami to mi się smutno zrobiło ale to z bardziej przywiązania do tej postaci i Travisa Fimella który genialnie go grał. Przez 4 sezony mogliśmy patrzeć na wspinanie się Ragnara po szczyt jak i stopniowy upadek tej postaci i popadanie w szaleństwo.
Mam nadzieje że twórcy nie chcą z Alfreda zrobić dla Ivara drugiego Athlastana bo to trochę zmierza w podobnym kierunku.
Zawiódł mnie koniec odcinka, zamiast czegoś chociaż szczątkowo prowadzącego do zwołania armii, mamy Ivara groźnie patrzącego w kamerę.