„Nasi tak sobie bezpiecznie [butnie] poczynali, że co się komu podobało i u największego bojarzyna, żona albo córka, brali je gwałtem” ~ Samuel Maskiewicz, świadek wydarzeń na Kremlu w tamtym czasie.
„Była caedes jako między taką gęstwą ludzi wielka, płacz, wrzask niewiast, dzieci, sądnemu dniowi coś podobnego.” ~ Stanisław Żółkiewicz
* caedes można rozumieć jako rzeź.
„Czytałem w diariuszach tego okresu, że wówczas zginęło około stu tysięcy Moskwian, licząc mężczyzn, kobiety i dzieci. Niektórzy umniejszają tę liczbę, lecz ja ich poglądu nie uważam za słuszny. Sądzę, że tylko nielicznym mieszkańcom tego ludnego miasta, zaatakowanym i przez wybuchający wszędzie pożar, i przez żołnierzy, udałoby się ujść z życiem. Drogi ucieczki wszędzie były zablokowane, a rozszalały ogień i rozsierdzone wojsko przez dwa dni niosły śmierć wśród mieszkańców. Oczywiste jest zatem, że zginąć musiało tam bardzo wielu.” ~ Stanisław Kobierzycki w 1655 roku, kiedy próbował opisać sytuacje na podstawie relacji świadków.
Polacy spalili Moskwę. Zginęło około sto tysięcy osób. Myślisz, że byli to sami mężczyźni? W relacjach spotykano się z opisami (nie podam Ci ich, bo szczerze powiedziawszy nie pamiętam tytułów), że Polacy zablokowali wszystkie drogi ucieczki i kazali uciekającym mieszkańcom wracać z powrotem do ognia. Całe miasto było wtedy w ogniu, bo wiał wiatr, który pomagał rozsiewać ogień. W jednym z opisów mówi się, że gdy podłożono ogień pod jeden dom to zaraz dzięki pogodzie znalazł się on na kilku następnych.
Zresztą Moskwa nie była jedyna. Zabijaliśmy dzieci w czasach średniowiecznych u naszych wrogów, bądź nawet u nas samych. Można to rozumieć jako element wychodzący po prostu z czasów jakie wtedy były, ale jednak.
„Była caedes jako między taką gęstwą ludzi wielka, płacz, wrzask niewiast, dzieci, sądnemu dniowi coś podobnego.” ~ Stanisław Żółkiewicz
* caedes można rozumieć jako rzeź.
„Czytałem w diariuszach tego okresu, że wówczas zginęło około stu tysięcy Moskwian, licząc mężczyzn, kobiety i dzieci. Niektórzy umniejszają tę liczbę, lecz ja ich poglądu nie uważam za słuszny. Sądzę, że tylko nielicznym mieszkańcom tego ludnego miasta, zaatakowanym i przez wybuchający wszędzie pożar, i przez żołnierzy, udałoby się ujść z życiem. Drogi ucieczki wszędzie były zablokowane, a rozszalały ogień i rozsierdzone wojsko przez dwa dni niosły śmierć wśród mieszkańców. Oczywiste jest zatem, że zginąć musiało tam bardzo wielu.” ~ Stanisław Kobierzycki w 1655 roku, kiedy próbował opisać sytuacje na podstawie relacji świadków.
Polacy spalili Moskwę. Zginęło około sto tysięcy osób. Myślisz, że byli to sami mężczyźni? W relacjach spotykano się z opisami (nie podam Ci ich, bo szczerze powiedziawszy nie pamiętam tytułów), że Polacy zablokowali wszystkie drogi ucieczki i kazali uciekającym mieszkańcom wracać z powrotem do ognia. Całe miasto było wtedy w ogniu, bo wiał wiatr, który pomagał rozsiewać ogień. W jednym z opisów mówi się, że gdy podłożono ogień pod jeden dom to zaraz dzięki pogodzie znalazł się on na kilku następnych.
Zresztą Moskwa nie była jedyna. Zabijaliśmy dzieci w czasach średniowiecznych u naszych wrogów, bądź nawet u nas samych. Można to rozumieć jako element wychodzący po prostu z czasów jakie wtedy były, ale jednak.
![[Image: 4ba1350c804c9.png]](https://zapodaj.net/images/4ba1350c804c9.png)