Thread Rating:
  • 26 Vote(s) - 3.23 Average
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Karczma pod Złotą Kotwicą
Hejka. Co tam, dowódco klanu skąd to zwątpienie? Dlaczego się nie zapisujesz na event, dlaczego tu cały czas piszesz? Tylko dlatego, że razy czy dwa w ogóle eventy nie wyszły? To nie jest żaden powód. Musicie iść i się napierdalać. Wygracie jakiś event, prędzej czy później wygracie ale musicie iść do przodu przeć walczyć o swoje. Nie ważne, że Ferios jest przeciwko wam... Najważniejsze, że masz tu w worze wolę zwycięstwa. To sie liczy, każdy może wygrać event czy sparing czy oficjalny ale trzeba iść i napierdalać. Teraz musicie się otrząsnąć, powiedzieć basta pięścią w komputer, ide na event i osiągam swój cel. Pozdro. Smile

http://gothic-online.com.pl/forum/showth...p?tid=2365

http://gothic-online.com.pl/forum/showth...p?tid=2360
[Image: VYnnwn8.jpg]
Reply
No i teraz jak mam zamiar zgłosić CR do obu eventów, to będzie, że to dzięki temu panu wyżej... By was wszystkich coś pier...
Czarna Ręka
[Image: eBHq8OH.png]
Reply
Wiecie za co najbardziej lubię dwie pierwsze gry Gothic?

Za to, że ta gra się z graczem nie pierdoli. Nikt ci nie mówi, że jesteś jakimś zabójcą smoków, czy innym wiedźminem.

Na początku jesteś zwykłym śmieciem, gównem, które byle ścierwojad rozsmaruje pazurami po trawie.

Nie dość, że nic nie wiesz o tym świecie do którego trafiłeś, a sterowanie jest proste i intuicyjne jak konstrukcja najnowszego procesora Intela, to jeszcze wszystko oprócz chrząszcza zabija cię na dwa, max trzy uderzenia.

Żeby przeżyć zbierasz każdy śmieć i badyl, który przywraca chociaż 5 punktów życia, bo w walce ze zwykłym szczurem te 5pż to granica między życiem, a śmiercią.

W dwójce jest jeszcze lepiej, bo twórcy postanowili zrobić z tak banalnej czynności jak najnormalniejsze wejście do miasta, serię questów w której między innymi zbierasz jebaną rzepę.

Oczywiście jest też opcja dla idiotów, którzy nie wiedzą, że w świecie nie ma nic za darmo i biorą glejt od typa tak podejrzanego, jak facet w płaszczu rozdający dzieciom cukierki przed przedszkolem.

No ale dobra, wszedleś do miasta. Sprawiło ci to wiele trudu, dlatego spodziewasz się jakiejś wielkiej nagrody, albo chociaż ciepłego przywitania.

Nagrody nie ma, jest za to gorące przywitanie od paladyna, który po przejściu pierwszych trzech metrów od bramy miasta, wita cię wesoło słowami:

- Stój, śmieciu!

Grzecznie wypełniasz tą jakże miłą prośbę i zaczynasz z nim rozmawiać.

On ci przewija jakim to patałachem jesteś i gdzie takiemu bydłu jak ty nie wolno wchodzić, a na pytanie czy możesz nosić taką zbroję jak on, zapowietrza się i przypomina, jak nędzny dla niego jesteś i że możesz sobie pomarzyć.

Nie podajesz się jednak, postanawiasz walczyć o lepsze życie, albo chociaż miecz i zbroję więc idziesz do kierownika straży.

I co? I dupa, nie ma roboty dla bezrobotnych przegrywów, musisz mieć stałe źródło dochodu, żeby cię przyjęli, bo już się trafiło paru cwaniaków, co pierwszego dnia służby spierdolili z nowiutką zbroją i mieczem.

Idziesz więc szukać roboty, a tam też chujnia, bo jeden każe ci się modlić, drugi robi z ciebie komornika, trzeci oferuje staż, a czwarty każe zabić orka.

Tak, orka.

Jebanego orka.

A jak nie to roboty nie będzie, zbroi straży i miecza też.

A dopiero co stoczyłeś śmiertelny pojedynek ze zwykłym szczurem.

Jak nie zabijesz tego jebanego orka, to będziesz do usranej śmierci biegał ze spróchniałą lagą i w gaciach wieśniaka.

Chuj, nie podajesz się, jesteś wyjątkowo wytrwałym śmieciarzem i w końcu, gdzieś w lesie, między złamaną strzałą a zgniłym rdestem polnym znajdujesz orkowy topór.

Okrutny los się do ciebie uśmiechnął, odsłaniając garnitur zgniłych zębów i zionąc odorem śmierci, która cię czeka.

Jeszcze tylko zabić 6 wilków, uzbierać wiadro grzybów, zrobić akcję-windykację i masz robotę. Jesteś już w swoim mniemaniu pół-bogiem, choć i tak każdy by ci spokojnie wjebał.

A to dopiero pierwszy rozdział, nawet nie cały, bo jeszcze można iść do najemników, albo klasztoru.

Jednak te początkowe przeczołganie gracza przez gówno jest konieczne, żeby pozwolić mu odczuć potęgę do jakiej dochodzi pod koniec gry.

Na początku zdychać, bo zabijają cię dwa młode wilki, a na koniec wbiegasz sam w stado orków i rozpierdalasz ich w drobny mak.

Od zera do bohatera i spowrotem do zera w następnej grze.

No i tak się powoli żyje w tym Khorinis.
Reply
Bloga zaloz. Czyta sie to zajebiscie. Sie usmialem kurwa. Dobry text.
Wulgaryzm w sygnaturce oraz ogólnie za szeroka. Już raz ostrzegałem. Następnym razem OST albo blokada sygnaturki. - Orku
Reply
Co prawda nie moje, tylko znalezione, ale dzięki Wink

Słuchajcie, słuchajcie, farmerzy Khorinis!

Na rozkaz wielmożnego Lorda Hagena ogłasza się, co następuje:

Chwała Innosowi!

Poprzedni posłaniec został zjedzony przez polne bestie, to napiszę jeszcze raz. Wynik negocjacji ze zbuntowanymi chłopami na wyspie Khorinis to jest jakaś porażka. Ja myślę, że to rolnicze, kurwa głupie społeczeństwo, ta kurwa banda wieśniaków która przyłączyła się do tych kurwów karakanów z farmy Onara to jest jakieś kurwa nieporozumienie. Jeśli tyle dla was znaczy, jeśli tyle dla was znaczy, ludzie, takie zaangażowanie w wojnę z Orkami jak Króla Rhobara, gdzie oddał wam batalion paladynów, statek, najlepszych dowódców, wszystko inne i dla was tylko znaczyło to te pierdolone 70 czy 80 procent plonów, to was powinno się jebać kurwa. Tak się powinno was jebać, jak tylko was może jebać Onar. Orkowie was tak nie wyruchali jak wyrucha was Onar kurwa. Aż was kukle kurwa będą swędziały. Z bólu.

To jest dramat kurwa! To jest dramat, że na tej antyludzkiej wyspie, na tej wyspie na której magowie kurwa nie byli w stanie założyć porządnie magicznej bariery i przekazać Garondowi zbiorów rudy. Że tego człowieka zbeszczeszczono, że ten człowiek ma cztery nierentowne kopalnie, że te orkowe kurwy! Powtarzam – orkowe kurwy! Orkowe kurwy tego człowieka napadały bezpodstawnie i przez lata oblężały zamek w Górniczej Dolinie, że to nie jest czymś wartym tego, żeby tego człowieka wesprzeć w walce częścią zbiorów.

Będą was najemnicy ruchali w dupę. Będą was najemnicy kurwa dymali tak, jak was orkowie nie dymali. Ta kurwa, ten mały karakan, jebany Onar – śmieć! Zniszczy was. Sentenzy, Raoule, Sylvie, generały Lee – będą wam kurwa odbierali smak życia. Wy kurwa idioci! Zbuntowani, farmerscy idioci!

Ja mam to w piździe kurwa! Bo mnie stać na wszystko! Będę żył kurwa tak. Wypierdole do Myrtany, już żagle spuszczone, z Khorinis i będę się z was kurwa wsiowi frajerzy śmiał! Żeście takie głupie są. Tacy kurwa debile, którzy to kurestwo onarskie wybrali. Nie dla Rhobara, nie dla chwały Innosa, tylko dla jakichś kurwów Onarów, właścicieli ziemskich w dupę jebanych kurwa. Na najemników popierdoleńców robić… To właśnie jest ta kurwa wyspa. Przez taką kurwę wyspę, przez was kurwa, chuje, nic się w tej wojnie nie zmieni. Bo jesteście chuj warci i trzeba was jebać, ruchać i na was zarabiać, bo jesteście bandą zbuntowanych kurwów, nieudaczników – rozumiecie to?

A wam kochani, którzyście nie opuścili mnie, którzyście wspierali moje wojska swoimi plonami – dziękuję. Bo to garstka farmerów. Garstka farmerów, dzisiaj to są dwa-trzy gospodarstwa. Może cztery. Oddaj ten posążek Innosa, bo ci go zabiorę na amen. Tak, tak, tylko to się kurwa na tej kurwie wyspie nadaje. Powiedzieć wam w ryj wreszcie, wy głupie chuje, że jesteście prymitywami. Że kurwa, wasze pierdolone pola uprawne to jest wasz majestat! Wasza godność. Robota kurwa w polu i chlanie pod Harpią – to wy kurwa, farmerzy. Chuj z wami.

Nie warto było kurwa, nie warto było zrobić nic, co by się… Aahh szkoda kurwa gadać, szkoda szczępić ryja naprawdę, niech was… Słuchajcie, Ci, którzyście głupie kurwy dołączyły do Onara, niech was Beliar pochłonie, chuj warci jesteście, antymyrtańczykami jesteście. Dobranoc.
Reply
https://jbzdy.pl/uzytkownik/ALbatrOS1996pl
Reply
[Image: comment_M8kAAheCOgmS4LCoAYnDn4oWjhhZ1971.jpg]

Inwazja Orków na Khornis idzie a ja na starym mieczu już miałem dziurę taką, że nawet bandziory, które mnie biły nie chciały się nim zaopiekować więc po miesiącu wyrzeczeń dzięki którym zaoszczędziłem pieniądze, poszedłem wczoraj na miasto kupić sobie porządne żelazo.

W "Świetlistym Kowadle" Harada znalazłem "Zgubę Orków", solidne wykonanie, przystępna cena, modny wygląd nie zastanawiałem się długo. Wróciłem z mieczem do domu, pochodziłem z nim po farmie Akila, pozabijałem polne bestie i czułem dobrze. Jeszcze go solidnie naostrzyłem, żeby powodował krwawienie i się nie niszczyły.

Dzisiaj poszedłem ze swoim nowym mieczem. Czułem się dzięki niemu bardziej pewny siebie, jak siedziałem na dywanie u Abuina Ibumczadira Ibn Omar Kalifa Ben Hadżri Al Szarija to miecz wyciągałem daleko, żeby ludzie lepiej widzieli jaką mam elegancką broń +umiejętność Zabójca Orków.

Po wypaleniu czekam na przystanku na Placu Wisielców na wóz a tu z Knajpy u Coragona wychodzi znany wybraniec wszystkich bogów, Bezimienny. W elegancką zbroję ubrany a nie w jakieś tam spodnie kopacza, z kolonijnych motywów to miał tylko w ręce butelkę ryżówki.

Popatrzył się na mnie, na mój miecz i podchodzi i zagaduje "Hej ty!", czy ten miecz to "Krzyk Berserkera" od Harada za 1300 sztuk złota? Ja mu zadowolony mówię, że tak , ten sam dokładnie, i że miło, że zauważyłeś mój ty bohaterze. Strażnik równowagi na to powiedział tylko: Ty gnijący ochłapie!

Mi szczęka opadła i nie wiem o co chodzi. Przyszły król Myrtany pyta, których wyrazów nie rozumiem "gnijący ochłapie" czy "gnijący ochłapie". No to ja mówię, że obydwa rozumiem tylko nie wiem dlaczego tak mówi. Bezi mówi "Bądź przeklęty, pajacu!" i że dlatego, że tylko gnijący ochłap może nosić takie chujowe, biedackie miecze. Że on do Górniczej Doliny po dowód na to, że smoki istnieją chodził i tam Paladyni i Straż miejska takie miecze przysyłał dla biednych knechtów za darmo i nawet oni nie chcieli nimi walczyć i wyrzucali. I że nawet było specjalne posiedzenie komisji Paladynów, że nie wolno głodnym knechtom takich gównianych mieczy dawać, więc tam przestali wysyłać tylko do kowali w Khorinis.

Ludzie na przystanku śmiechają pod nosami "He he, zasłużył sobie na to.", "Nie powinieneś był tutaj przychodzić" i się patrzą na moją broń, ja już gula w gardle FACEANI-S_FRIGHTENED i staram się jakoś miecz koło nogi schować ale to nic nie daje, a szanowani obywatele krzyczą "Słabe przedstawienie. Facet potyka się o własne nogi!". Ale jednak pomyślałem, że nie dam sobą pomiatać nawet Głównej postaci i krzyczę na Beziego, że on sam przecież miecze podpierdala starym trupom z grobów jak jakaś hiena cmentarna więc nie ma prawa się do mojego za własne pieniądze miecza kupionego przypierdalać.

Bezi w śmiech i mówi, że miecze to on podpierdala z krypt w eleganckich zapomnianych grobowcach budowniczych a nie w Khorinis gdzie w każdym grobowcu można w gówno czarnego trolla albo jakąś runę zatrucia wejść, i że po Khorinis to on chodzi z mieczem porządnym własnoręcznie wykutym i pokazuje mi swoje duże magiczne ostrze na smoki z rudy z jakimiś kolcami, klejnotami naładowanymi na lewo kopcem magicznej rudy i że nawet taką runę ma, że jak się wpierdoli do przepaści, to tylko ją głaszcze i zaraz teleportuje się do Czerwonej Latarni i ma całą noc opłaconą z 2 dziewczynkami + Wino z winogron Archolos.
Ludzie krzyczą "Nieźle!", ale ja nie daję za wygraną i krzyczę, że przecież on jest człowiekiem wierzącym gorliwie i że Wieczny Wędrowiec chodził bez bronii albo z jakimś rozpierdalającym się kosturem więc dlaczego on mnie obraża. Bohater bez imienia na to, że z tym kosturem to lewacka propaganda Nowego Zakonu Corristo i Wieczny wędrowiec oręż dobierał bardzo starannie, i jakby teraz zszedł na ziemię znowu poprowadzić swój lud Varantu i mnie z takim gównem zobaczył to by mi w mordę przypierdolił.

Ja cały czerwony, nie wiem co powiedzieć, mieszkańcy i strażnicy ryczą ze śmiechu "Zasłużyłeś sobie na to Gnido!" "Heee He, masz racje!" a Zabójca Śniącego mówi, żebym się zachował jak myrtański człowiek korony i ten miecz zdejmował i wypierdolił. No to ściągam ten oręż, cały już zaryczany bo tak mi było go szkoda i odkładam do beczki na śmieci koło stoiska z darmowym piwem delikatnie, bo chciałem go wyjąć jak Bezimienny pójdzie.

Stoję na płycie chodnika bez broni, wóz powoli nadjeżdża, chciałem szybko Zgubę Orków złapać i wskoczyć na wóz ale jak się rzuciłem do beczki to Bezi wyćwiczonym u Bustera w Kolonii na lekcjach akrobatki ruchem mi zagrodził drogę i powiedział, "Nie ma czego plądrować!" i żebym miał trochę godności. Słyszałem ludzi zza pleców "No, ale mu pokazałeś!" "Zasłużył sobie na to!", "Powinien być mądrzejszy", "Uciekał jakby gonił go sam Beliar!" Wsiadłem bez miecza do wozu, przejechałem do schodów na farmę Akila, wysiadłem, łykłem Szybkiego Śledzia, bo był w promocji i biegiem lecę z powrotem kosiora zabrać. Grzebię w beczce, wszystko wyrzucam z niej ale ostrza nie ma. Pytam ludzi co stali na przy szubienicy, czy miecza ktoś ze śmietnika nie zabrał a oni mówią, że tak, że znany Czempion Myrtany - Bezimienny tutaj był i wziął miecz i powiedział, że jedzie na ryzykowną wyprawę na Wyspę Irdorath, a później do Myrtany i że ona zajęta cała przez orków i w sam raz będzie miał ostrze eleganckie, niezawodne, naostrzone i skuteczniejsze przeciwko orkom.

A ja będę całą orkową inwazję napierdalał starym mieczem
Reply
OMG, 900 stron najebane w ile lat? XD
[Image: CPCFNwD.png]
Reply
W niecałe trzy ;-)
Reply
siedzisz sobie spokojnie na straży wyłomu w murze w pewnym zamku
zamek oblega horda orków gotowa rozedrzeć cię na strzępy
ty spokojnie trzymasz ręce na biodrach i obserwujesz ich
w sumie lubisz tak stać
tak mijają ci dni i tygodnie
odkąd trwa oblężenie nikt tutaj nie wchodził i czasem zastanawiasz się po chuj właściwie to robisz
ale pewnego dnia to się zmienia
przybiega jakiś knypek w zbroi początkującego strażnika
sprintuje dookoła orków
wymija ich wszystkich i po taranie wbiega do wyłomu
chcesz mu pogratulować
ale on jakimś magicznym sposobem urywa wszystkie twoje zdania po jednej sylabie i idzie wgłąb zamku
co się odkurwia tutaj nawet nie wiesz
dalej obserwujesz orków
poprzez obserwację poznajesz ich kulturę coraz lepiej
po chwili knypek wybiega z zamku
kilkadziesiąt minut później znowu przybiega
i zaraz znowu wybiega
zajebistą kondycję musi mieć
pewnie ćwiczy przed maratonem
dalej obserwujesz orków
kilka dni później przylatuje smok
trochę pozionął ogniem, polatał i spierdolił gdzieś
wyjebane, dalej obserwujesz orków
już zdążyłeś na pamięć poznać ich zwyczaje i tradycje
kilka dni później
z oddali słychać ucza cza
ucza cza nasila się
w końcu widzisz postać
to ten sprinter
zapierdala w nowiutkiej zbroi paladyna
tylko tym razem odkurwia coś dziwnego
biega dookoła zamku
wszyscy orkowie z oblężenia za nim
ucza cza ucza cza
goni go z 50 orków
on podchodzi pod taran
orkowie stają
wszyscy wyją tak, że prawie tracisz słuch
chowają broń
a on ich napierdala
obserwujesz zdumiony jak typ który niedawno zapierdalał w zbroi strażnika rozkurwia oddział orków którzy nawet go nie atakują
tylko podchodzą pod taran i drą ryja
a on ich stojąc na taranie napierdala
w końcu wybił wszystkich orków dookoła
pod taranem ścieli się gęsto trup
on wchodzi sobie na czilku do zamku
chcesz z nim pogadać
gość znowu ucina wszystkie twoje słowa i spierdala gdyby nigdy nic
po kilku minutach znowu wypierdala
nie wytrzymujesz i opuszczasz posterunek bo nawet nie masz czego obserwować
meldujesz Garondowi co się odjebało
on patrzy się na Ciebie i mówi:
eeeeeee gościu, od tego stania na słońcu dostałeś udaru jak nic
myślisz sobie
ten zjeb mi nie uwierzy
idziesz i opowiadasz każdemu znajomemu co się działo
każdy mówi, że udar
wracasz załamany
dalej obserwujesz orków których nie ma 24/7 za najniższą krajową
kilka dni później znowu przybiega ten typek
spuszcza wpierdol tobie i całemu zamkowi i ucieka
jesteś Udar, strażnik na murze

[Image: latest?cb=20131222083701&path-prefix=pl]
Reply


Forum Jump:


Users browsing this thread: 47 Guest(s)